FIT Ciasto marchewkowe z bakaliami (bez cukru, glutenu i laktozy)
Ciasto może być zarówno smaczne, jak i zdrowe!
Jeśli Twoim postanowieniem noworocznym jest ZDROWO SIĘ ODŻYWIAĆ, to ciasto jest dla Ciebie! Jeśli odżywiasz się tak od dawna, tym bardziej spróbuj tego przepisu! Zaspokajanie zachcianek na słodkie, zdrowo się odżywiając, może być proste. Wystarczy kilka zamienników, kilka dodatkowych superfoods i trochę czasu, a wyczarujemy zdrowe ciasto, czy ciastka. Będą słodkie, smaczne, odżywcze i FIT! Moje wypieki nie pójdą Wam w boczki, a co najwyżej w mocne kości, promienną cerę i wzmocniony układ odpornościowy.
Chciałabym zaproponować Wam upieczenie naprawdę łatwego ciasta z bakaliami, potocznie nazywanego KEKSEM. Nie będzie on jednak taki zwyczajny. Dodajemy do niego bowiem tylko niesłodzone bakalie, orzechy, a przede wszystkim coś, czego nie ma w tradycyjnym keksie - marchewkę. Podniesie ona zarówno wartość odżywczą ciasta, jak również naturalnie je osłodzi i nada mu wilgotności. Mój KEKS jest całkowicie bezglutenowy, wegański (bez laktozy oraz jajek) i bezcukrowy. Zadowoli zatem każdego Fit Freak'a. A przecież odrobina słodyczy należy się każdemu. Ważne, żeby była to zdrowa słodycz :)
To ciasto jest idealne na okres jesienno-zimowy. Ma w sobie naprawdę moc witamin, ukrytych we wspomnianej marchewce, jak również bakaliach, które do niego dodamy. Jakie one będą, to już zależy od Nas samych. Ja dodałam orzechy włoskie, orzechy nerkowca, rodzynki, daktyle, suszone morele, owoce goiji oraz świeże owoce pomarańczy - zarówno sok, jak i startą skórkę.
Na marchewce chciałabym się jednak dzisiaj skupić. To, że jest zdrowa, wie chyba każdy. Od Naszych babć zaczynając, a na dzieciach kończąc. Jest to jedno z najstarszych i najczęściej używanych warzyw w polskiej kuchni. Niewątpliwie, MARCHEWKA JEST KRÓLOWĄ POLSKIEJ KUCHNI! (Najczęściej wykorzystujemy ją do dań wytrawnych, dziś pokażę Wam, że doskonale sprawdzi się jako składnik deseru ^.^)
Jaką ma przewagę nad innymi warzywami? Chyba najważniejsze jest to, że możemy ją w łatwy sposób wyhodować sami. Mam na myśli nie tylko własny ogródek (co jest już absolutnie idealnym rozwiązaniem), ale również brak konieczności sprowadzania jej z zagranicy. Uwielbiam Nasze regionalne produkty i z chęcią wspieram akcje promujące kupowanie polskich towarów. I marchewka właśnie do nich należy. Tu hodujemy, tu kupujemy i tu jemy. Jestem zdania, że natura tak sprawiedliwie rozdzieliła gatunki roślin na kuli ziemskiej, aby te, które najbardziej nam służą, rosły właśnie przy nas. Dlatego sięgam po produkty importowane, ale gdy tylko mogę, używam w pierwszej kolejności regionalnych składników.
A jakie wartości odżywcze właściwie znajdują się w tym pomarańczowym korzeniu? Jest zdrowy, to wiemy, ale to za mało. Co ma tak naprawdę w sobie zdrowego? Mój tata zawsze mawiał Nam (a teraz mówi to samo wnukowi) podczas jedzenia zupy: "Nie odkładaj na bok marchewki, bo od niej będziesz miał dobry wzrok". I jego powiedzenie jest jak najbardziej prawdziwe. Marchewka zawiera bowiem beta-karoten. Jest to składnik, który wzmacnia wzrok, odporność, jak również poprawia koloryt skóry i opaleniznę, spowalnia starzenie się skóry, wspomaga leczenie jej chorób, np. trądziku.
Ponadto, marchewka zawiera przeciwutleniacze, które chronią Nas przed nowotworami, jak również pektyny, które zaś obniżają poziom cholesterolu we krwi i zapobiegają rozwojowi miażdżycy.
Marchewka jest jednym z pierwszych, jeśli nie w ogóle pierwszym stałym pokarmem podawanym niemowlętom. I nie bez przyczyny. Zawarte w niej beta-karoten (prowitamina A), wit. C, E, K, kwas foliowy, wapń, żelazo, magnez, fosfor, potas, sód, cynk, wyposażają organizm małego człowieka w potrzebne składniki. Ale to jeszcze nie wszystko. Zarówno u niemowląt, jak i u osób starszych, często pojawiają się problemy z trawieniem, na które idealnie pomaga właśnie marchewka, a dokładniej zawarte w niej czynniki bifidus.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego naprawdę warto dodawać do swoich dań marchewkę. Zawarta w niej witamina C, nie tylko sama w sobie jest dla nas zdrowa, ale również wytwarza idealne środowisko, w którym może dojść do pełnego przyswojenia innych składników odżywczych z pożywienia - m.in. żelaza i kwasu foliowego. To właśnie dzięki niej, zjedzone rośliny strączkowe, szpinak, jarmuż, czy też mięso, są lepiej wykorzystane, a zawarte żelazo nawet dwu- lub trzykrotnie lepiej przyswojone.
Sięgajmy więc po marchew jak najczęściej! Oczywiście najlepiej, gdy jest ona surowa, wtedy pozostaje w niej najwięcej składników odżywczych, a IG i kaloryczność jest najmniejsza. Jeśli jednak nie mamy problemów z cukrzycą i insulinoopornością, dodawajmy ją w każdej postaci i gdzie tylko możemy. Niech na stałe zagości z Naszym menu.
To tyle o marchewce, czas wziąć się za przygotowywanie ciasta marchewkowego. Przepis powstał na bazie przepisu slowlyveggie.pl. Z podanych proporcji przygotujecie 2 blachy keksówki ciasta, bądź jedną dużą okrągłą z otworem na środku do pieczenia babek (nie mam pojęcia, czy jest jakieś fachowe określenie tego typu formy >.<).
Potrzebny sprzęt:
- piekarnik;
- blacha - jedna duża lub dwie keksówki wyłożone papierem do pieczenia;
- tarka;
- wyciskarka do cytrusów;
- duża miska.
Potrzebne składniki:
- mąka kukurydziana - 1 szklanka;
- mąka ryżowa -1 szklanka;
- mąka gryczana - 1 szklanka;
- mąka ziemniaczana - 1/3 wysokości szklanki;
- marchewka - 2 szklanki startej na drobnych oczkach marchewki;
- rodzynki - 160g;
- daktyle - 70g;
- suszone owoce goiji - 70g;
- orzechy włoskie - 70g;
- orzechy nerkowca (lub inne, jakie lubicie) - 70g;
- suszone morele - 70g;
- pomarańcze - 3 mniejsze sztuki;
- proszek do pieczenia (u mnie bezglutenowy) - 1 czubata łyżeczka;
- olej rzepakowy - 1/2 wysokości szklanki;
- mleko roślinne (u mnie sojowe, ale może być migdałowe, owsiane...) - 1 i 3/4 wysokości szklanki;
- sól - szczypta;
- cynamon - 1 łyżeczka;
- imbir, gałka muszkatołowa, kardamon (opcjonalnie) - po szczypcie.
Przygotowanie:
Pomarańcze dokładnie parzymy, następnie ścieramy na tarce skórkę (bez białej błonki pod skórką, gdyż dodałaby ona ciastu goryczy), a z reszty wyciskamy sok. Marchewkę obieramy i ścieramy na tarce o drobnych oczkach. Daktyle, morele i tylko z grubsza orzechy kroimy. I to tyle, jeśli chodzi o przygotowanie składników. Pozostaje Nam tylko je wymieszać. W międzyczasie nastawiamy piekarnik na 180 st. C.
W dużej misce mieszamy startą marchewkę, olej, wszystkie bakalie, skórkę i sok z pomarańczy, a następnie dodajemy do nich mąki, proszek do pieczenia, przyprawy i całość dokładnie mieszamy. Na koniec dodajemy mleko i ponownie wszystkie składniki łączymy. Ciasto wykładamy na wyłożoną papierem blachę i pieczemy w 180 st. C przez mniej więcej 60min (sprawdzamy patyczkiem, pieczemy do momentu, aż będzie suchy, a ciasto ładnie się zarumieni).
Jeśli macie ochotę, to po dokładnym ostudzeniu możecie polać ciasto polewą z rozpuszczonej gorzkiej czekolady, bądź jak ja z rozpuszczonego oleju kokosowego, gorzkiego kakao i stewii. Proporcje to 2 czubate łyżki oleju, 1 łyżka kakao i jedna łyżka stewii (bądź ksylitolu). Jeśli nie macie czasu bawić się w polewę, odrobinka miodu polana bezpośrednio na ukrojony kawałek, też będzie OK.
Ciasto marchewkowe może spokojnie poleżeć kilka dni, bez obaw, że się od razu zepsuje. Więc codziennie możecie kosztować go do kawusi lub herbaty. Do samego ciasta nie dodajemy żadnego słodzidła, wszystko załatwiają marchewka i bakalie. Dodajcie wszystkie, które lubicie, zachowując równowagę tych słodkich z niesłodkimi, np. orzechami, a będziecie cieszyć się smakiem i piękną talią :)
Pałaszujcie bez wyrzutów sumienia!
Smakowitego!
Brak komentarzy: