Świąteczne fit potrawy part 1 - PIERNICZKI

 Żeby tradycji stało się zadość!

   Polskie Święta Bożego Narodzenia zaczynają się i kończą w kuchni. Tak na pewno było, jest, a czy będzie? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że bardzo lubię przygotowania do świąt. Zawsze pomagałam mamie i babci w kuchni w tym szczególnym okresie, gdy pracy jest naprawdę DUŻO. Ponieważ jest to święto, dań jest sporo i są one bardzo pracochłonne. Nie raz chcieliśmy to zmienić. I to im bardziej staraliśmy się zmniejszyć ilość jedzenia, w rzeczywistości wychodziło więcej dań, tylko w mniejszej ilości. A co za tym idzie, czas w kuchni się wydłużał. Nie wiem, czy u Was też tak było, że podczas świąt mówiło się, że trzeba robić mniej jedzenia, a kończyło się na tym, że stół się uginał, a wszyscy zjadali więcej, niż przez tydzień w ciągu roku? Taki urok świąt.


   W Naszej tradycji przyjęło się, że podczas Bożego narodzenia nie może zabraknąć sałatki jarzynowej, ciasta z makiem, bakaliami, ryby po grecku, pierogów z kapustą i grzybami, barszczu z uszkami, pierniczków na choinkę i wielu innych pyszności. Są to po prostu pewniaki, które będą się powtarzały co roku w większości domów. Tradycyjne potrawy świąteczne niewątpliwie są pyszne, dlatego czekamy na nie cały rok. Jest z nimi tylko jeden malusieńki problem. Są niebotycznie ciężkie, pełne cukru, tłuszczu, wysokoprzetworzonych węglowodanów w postaci białej mąki. No i jeszcze jedno. Mają w sobie gluten, nabiał, jaja i może pojawić się w nich mięso (chociaż akurat w tej kwestii Święta Bożego Narodzenia są Naszymi sprzymierzeńcami ^.^). A przecież nie po to cały rok dbamy o swoje ciało, żeby pod namową, bądź tylko poczuciem powinności, wkładać w siebie przez te kilka dni niezdrowe slowfood.  No, ale nie wyobrażam sobie też świąt przy hummusie, który uwielbiam na co dzień. No nie, po prostu nie.
   Co więc możemy w tej sytuacji zrobić? Let's pimp a Christmas food!!
Niech będzie pysznie i zdrowo, a przy tym tradycyjnie. Może tylko troszkę w innej formie. 
   Pozostaje jeszcze ilość... Bo co za dużo, to niezdrowo. Nawet jeśli coś samo w sobie jest zdrowe, w nadmiarze nie wyjdzie Nam na dobre. Ale to już sprawa na całkiem inny rodzaj postu, ten niech pozostanie kulinarny.
   Do świąt pozostały niespełna 2 tygodnie, dlatego najbliższe wpisy będą obrazowały Wam moje wegańskie (za wyjątkiem miodu, który zjadam), bezglutenowe i zdrowsze wersje świątecznych potraw - zarówno słodkich, jak i wytrawnych. Jeśli chodzi o czas ich przygotowywania, za wiele się nie zmieniło w stosunku do tych tradycyjnych, ale mogę ręczyć za to, że są znacznie bardziej wartościowe, odżywcze i pozytywnie pobudzają zmysły ;)
   Na dzisiaj przygotowałam Wam przepis na pyszne i chrupiące PIERNICZKI.  



   Jednym z ich głównych składników są migdały. Co one Nam dają? Silne mięśnie - ze względu na wysoką zawartość białka. Mocne kości - dużo wapnia i fosforu. Dobrą pamięć, koncentrację i wzmocniony układ nerwowy. Odkwaszają organizm. Są źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych. Poprawiają perystaltykę jelit - poprzez dużą zawartość błonnika pokarmowego. Obniżają zły cholesterol, a podwyższają dobry. Wspomagają odporność. Czyli naprawdę są dobre! A pierniczki zyskują dzięki nim wspaniałą chrupkość. Nie będę Was namawiać, musicie sami przygotować je w domu i się przekonać. 



Potrzebny sprzęt:

  • młynek do kawy,
  • miska;
  • stolnica/blat;
  • wałek do ciasta;
  • foremki;
  • piekarnik;
  • blachy  wyłożone papierem do pieczenia.
 

Potrzebne składniki:

  • płatki migdałowe - 100g;
  • mąka kukurydziana - 120g;
  • siemię lniane - 50g;
  • miód - 60g;
  • olej rzepakowy - 50ml;
  • mleko sojowe - 80ml;
  • cynamon - 2 łyżeczki;
  • zmielony kardamon i imbir - po 1 łyżeczce; 
  • zmielona gałka muszkatołowa - 1/2 łyżeczki;
  • sól - szczypta.

  

Przygotowanie:

   Zaczynamy od zmielenia w młynku do kawy płatków migdałowych oraz siemienia lnianego i wsypania ich do średniej wielkości miski. Następnie, dodajemy pozostałe sypkie składniki, a w drugiej kolejności płynne. Najpierw łyżką, a następnie już ręką łączymy wszystkie składniki. 
   Przekładamy ciasto na stolnicę obsypaną delikatnie mąką kukurydzianą, chwilę jeszcze wyrabiamy, po czym rozwałkowujemy ciasto na grubość ok. 0,5cm i wycinamy foremkami kształty (Nie oszczędzajcie mąki do podsypywania, żeby ciasto Wam nie przywierało. Starajcie się rozsypywać ją bardzo cienko, jednak dokładnie, na każdym etapie produkcji pierniczków.). Na koniec pozostaje Nam już tylko upieczenie ciastek na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Wkładamy je do nagrzanego do 180 st. C piekarnika i pieczemy przez ok. 5min. (kontrolując stopień zrumienienia).
   Po wyjęciu porządnie studzimy i wieszamy na choince lub wykładamy do ładnego naczynia. Ewentualnie zjadamy z blachy. Popijając mlekiem lub kakao roślinnym. Omnomnom... 
   Spróbujcie, a przekonacie się, że to najlepsze pierniczki jakie w życiu jedliście. I śmiało częstujcie nimi rodzinkę podczas świąt. Będzie im smakować. Niech będą to niezapomniane (migdały >.<) święta. 





Pałaszujcie bez wyrzutów sumienia!
Smakowitego!


Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.